Ten rok przyniósł mi sporo nowych roślin, jednak wraz z nimi zamieszkały u mnie także nowe szkodniki. Regularnie podgryzane rośliny widocznie prosiły o pomoc, a to skłoniło mnie do przetestowania różnych metod ochrony. Był olej neem, było mydło potasowe, były środki na bazie wielocukrów. Był także Biobizz Leaf Coat i właśnie o nim postanowiłam napisać post. Nie jest to wpis sponsorowany, produkt kupiłam sama i chciałabym podzielić się z Wami małą recenzją.

Czym jest Biobizz Leaf Coat?
Leaf Coat to nowoczesny środek ochrony roślin. Powstał jednak w zupełnie innym celu. Jego pierwotnym zadaniem było zabezpieczać rośliny przed nadmiernym parowaniem podczas wysokich temperatur.
Opryskując liście, preparat tworzy na ich powierzchni cienką warstwę naturalnego lateksu. Lateks chroni roślinę przed utratą wody, jednocześnie pozwalając jej oddychać.
Okazało się, że ma to jeden, bardzo pożądany skutek uboczny. A jest nim ochrona liści przed szkodnikami. Warstwa produktu tworzy „tarczę ochronną”, która broni rośliny przed pasożytami takimi jak wciornastki czy przędziorki.

Leaf Coat do roślin z importu
To jednak nie wszystko. Biobizz Leaf Coat nie ochrania wyłącznie przed pasożytami i upałami. Jest bohaterem również podczas bardzo niskich temperatur. Warstwa lateksu pozwala chronić roślinę przed zimnem.
Ma to świetne zastosowanie podczas adaptacji rośliny pochodzącej z importu, do naszych warunków. Preparat może zmniejszyć stres powstający z powodu nagłych zmian temperatur związanych z przeniesieniem zieleni z ciepłego klimatu, do chłodniejszego otocfzenia. W skrócie produkt może wspomóc roślinę w łatwiejszym przeniesieniu pomiędzy środowiskami o różnych temperaturach i poziomach wilgotności.

Zalety Biobizz Leaf Coat
Ochrona przed pasożytami
Najważniejszą zaletą produktu i powodem, dla którego zdecydowałam się na jego zakup, jest skuteczność w ochronie przed szkodnikami. Niestety miałam okazję go wypróbować. Potwierdzam, że działa.
Miałam duży problem z wciornastkami na jednej z moich Alokazji. Pasożyty wracały nawet po serii oprysków. Preparat owadobójczy połączony z Leaf Coat pomógł, a ilość pasożytów znacznie się zmniejszyła w stosunku do terapii z oprysku samym Mospilanem. Wciornastki przestały się również przenosić na sąsiednie rośliny pokryte środkiem.
Nie przeceniałabym jednak skuteczności tego produktu w walce z insektami. Zapobiegawczo działa dobrze, jednak przy wystąpieniu pasożytów, trzeba go połączyć z opryskiem.

Łatwość użycia
To jedna z głównych zalet. Produkt jest od razu gotowy do użycia. Dostaniecie go w kilku pojemnościach, w tym 500ml z atomizerem. Produktu nie miesza się z wodą, stosuje się go od razu. To duże ułatwienie.

Naturalność
Produkt jest całkowicie naturalny. Nie szkodzi roślinom ani środowisku. Możemy spokojnie wykonywać oprysk, nie bojąc się o swoje zwierzaki, Leaf Coat nie jest dla nich szkodliwy. Bezpieczne są również dzieci. W dodatku ma neutralny zapach i jest praktycznie niewidoczny.
Działa od razu
Produkt działa niemal od razu. W ciągu kilku godzin na powierzchni liścia tworzy się warstwa lateksu, która przez następne dwa tygodnie chroni Wasze rośliny przed podjadaniem.
Wady Biobizz Leaf Coat
Wysoka cena, niska wydajność
Produkt ma w zasadzie dwa minusy, które są ze sobą ściśle powiązane. Jest to jego niska wydajność w porównaniu do wysokiej ceny. Z uwagi, że nie miesza się go z wodą, półlitrowa butelka wystarcza na krótki czas.
Podstawą działania jest jego regularne stosowanie. Producent informuje, że lateks pod wpływem słońca rozpuszcza się przez dwa tygodnie i właśnie po upływie 14 dni należy go ponownie zastosować. W przypadku dużej ilości roślin wystarcza na bardzo krótko.

LeafCoat kontra olej neem
Miałam okazję porównać skuteczność obu tych produktów podczas inwazji wciornastka w moim domu. Muszę tutaj zaznaczyć, że stosowałam oleej neem wymieszany jedynie z wodą, bez mydła potasowego, który na pewno zwiększyłby jego skuteczność.
Sam olej neem nie poradził sobie z ochroną liści przed szkodnikami. Wciornastki szybko zaatakowały sąsiednie rośliny pokryte mieszaniną oleju i wody. Było ich jednak mniej niż na roślinach nie pokrytych żadnym preparatem.
Leaf Coat jest więc skuteczniejszy i znacznie łatwiejszy w użyciu. Nie trzeba go mieszać z wodą i innymi preparatami. Jest także od razu w butelce z atomizerem. Jest jednak od oleju neem znacznie droższy i dużo mniej wydajny.
Osobiście nie odważyłabym się użyć oleju na rośliny o welwetowych liściach. Z powodzeniem stosowałam jednak do tego Leaf Coat. Żadna z roślin nie ucierpiała.

Jak używać Leaf Coat?
Nie ma nic prostszego. Raz na dwa tygodnie robimy oprysk liści. Leaf Coat pozwala roślinie oddychać, nie musicie się więc obawiać pryskania spodniej części liścia, gdzie u większości roślin występują aparaty szparkowe. Robimy więc dokładny oprysk obu stron liścia.
Nie warto przy tym przesadzać z ilością produktu, grubsza warstwa nie poprawia jego skuteczności. Przez następne dwa tygodnie pod wpływem słońca lateks powoli zacznie się rozpuszczać, po tym czasie ponawiamy oprysk. Podstawą jego skuteczności, jest regularne stosowanie.

Czy warto kupić produkt?
I tak i nie. Leaf Coat jest skuteczny i spełnia obietnice producenta. Jednak cena w stosunku do wydajności jest bardzo wysoka, szczególnie w przypadku dużej ilości roślin. Polecam inwestycję w ten produkt, jeśli macie niewiele roślin, lub zależy Wam, aby zabezpieczyć tylko te najcenniejsze.