Roślinoterapia w praktyce – goodasplants

Dziś spotykamy się w bardziej lifestylowej tematyce i pierwszym gościnnym poście. Myślę, że rozmowa z Kasią świetnie wpisuje się w obecny czas, kiedy za oknem trudno szukać zieleni, a słońca jest coraz mniej, co nastraja raczej negatywnie. W dodatku sytuacja epidemiologiczna zmusza nas do przebywania w domu, więc jeszcze więcej obcujemy z naszą domową dżunglą. Czy wiecie, że możecie to robić bardziej świadomie? O świadomym przebywaniu z roślinami opowie mój dzisiejszy gość.

Źródło zdjęć: https://www.instagram.com/goodasplants/

Cześć! Może zacznijmy od tego, że opowiesz nam kilka słów o sobie?

Cześć, jestem Kasia i w dużym skrócie mogę powiedzieć, że mam słabość do roślin. Od kiedy przeprowadziłam się jakieś 1,5 roku temu do większego mieszkania, absolutnie przepadłam. Stałam się typową crazy plant lady, czym dzielę się na swoim instagramie goodasplants.

Roślinna zajawka zaczęła się bardzo niewinnie od zakupu kilku roślin, a z czasem przerodziła się w pewnego rodzaju styl życia. Kwiatki to dla mnie coś więcej, niż tylko piękne zielone liście i kolorowe doniczki. Obcowanie z nimi na co dzień daje dużo więcej korzyści, z których nie zawsze zdajemy sobie sprawę.

Roślinoterapia (1)
Skoro mowa o obcowaniu z roślinami, na swoim Instagramie dużo uwagi poświęcasz roślinoterapii. Czym ona dla Ciebie jest?

Roślinoterapia dla mnie jest formą relaksu i odskoczni. Jest sposobem spędzania czasu, który poprawia moje samopoczucie, poprzez większe skupienie na wykonywanych czynnościach pielęgnacyjnych, ale nie tylko.

Wystarczy, że gdy mam nawał pracy, mogę podejść do rośliny, przypatrzeć się jej strukturze liścia, czy wybarwieniu-skupiam na niej swoją uwagę i daję sobie chwilę wytchnienia. Mam też ten komfort, że wśród mojej zielonej kolekcji mogę na co dzień spędzać sporo czasu, gdyż pracuję głównie zdalnie.

Dzięki temu zaobserwowałam, że obecność roślin w moim otoczeniu może mieć realnie pozytywny wpływ na moje samopoczucie. Nie raz się łapałam na tym, że podczas przeglądania moich zielonych zbiorów cieszyłam się sama do siebie. Bo dopatrzyłam się kolejnego wyrastającego liścia albo miałam satysfakcję, że po przesadzeniu roślina odżyła. Zdarzyło mi się również zabrać w stresującej sytuacji za przegląd roślin, a kiedy kończyłam „obchód” złość i napięcie mijały.

Hortiterapia (1)
Doskonale rozumiem, chyba każdy roślinny maniak potwierdzi, że nowy liść zawsze wywołuje uśmiech na twarzy. Skąd wzięło się u Ciebie zainteresowanie tematem roślinnej terapii?

Zainteresowanie tematyką roślinoterapii pokryło się z moimi domowymi obserwacjami. Tak jak wspomniałam, miałam sporo czasu, żeby obcować z roślinami w domu. Liczne sytuacje, kiedy po szybkiej pielęgnacji roślin mój nastrój się poprawiał, sprawiły, że zaczęłam szukać odpowiedzi, dlaczego tak jest. W ten sposób trafiłam na hortiterapię, będącą formą terapii ogrodniczej, w której wykorzystuje się kontakt z przyrodą w celach leczenia stanów obniżonego nastroju, depresji czy osób cierpiących na stany lękowe.

Jest to rodzaj psychoterapii pozwalającej na wyciszenie, poukładanie myśli poprzez konieczność skupienia na pracy, która sprawia przyjemność i relaksuje. Hortiterapię dzieli się na czynną, kiedy pacjent sam wykonuje czynności takie jak przesadzanie, przycinanie, czy podlewanie. A także bierną, wystarczy, że obserwuje dane rośliny.

Tak naprawdę roślinoterapia, to termin, który sama wymyśliłam w kontekście pielęgnacji roślin domowych, ale myślę, że spokojnie możemy mówić o niej jako pewnej formie hortiterapii, tylko w warunkach domowych.

Wydaje mi się to niesamowicie interesujące, że są miejsca, w których uprawa roślin pomaga ludziom poprawić ich stan psychiczny na równi z innymi formami psychoterapii (oczywiście nie w każdym przypadku).

Myślę, że warto się nad tym zastanowić i próbować wprowadzać w swoje życie, dlatego często w delikatny sposób sugeruję na swoim profilu, żeby poświęcić trochę czasu na roślinoterapię i pogapienie się na swoje rośliny 🙂

Roślinoterapia (2)
Co daje roślinoterapia i komu byś ją zaleciła?

W mojej ocenie roślinoterapia jest dla wszystkich. Jako forma relaksu polecam ją każdemu, kto czuje się przytłoczony nadmiarem spraw i potrzebuje szybkiego sposobu na poprawę samopoczucia.

Sama nie jestem terapeutką i nie poczuwam się do zalecania tej formy terapii osobom, które mierzą się z poważniejszymi zaburzeniami psychicznymi. Jednak naukowo udowodnione jest, że hortiterapia wykazuje wielokierunkowe działanie na organizm.

Regularne przebywanie w ogrodzie i pielęgnacja roślin m.in. wpływa na organizm uspokajająco, dzięki czemu reguluje ciśnienie krwi, obniżając je.

Dzięki temu, że w trakcie hortiterapii wykorzystywane są wszystkie zmysły, następuje redukcja stresu i poprawia się ogólny nastrój. Własnoręczne sadzenie i pielęgnacja roślin, a następnie zbieranie plonów poprawia koncentrację na wykonywaniu poszczególnych czynności oraz jest świetną nauką cierpliwości.

Jak widać roślinoterapia może być bardzo korzystną formą spędzania czasu, w tym dla najmłodszych, bo uczy także odpowiedzialności. Myślę, że każdy znajdzie dla siebie coś pożytecznego w pielęgnacji roślin, czy po prostu poprzez przebywanie z nimi.

Hortiterapia (3)
Wygląda na to, że obcowanie z roślinami ma naprawdę dużo zalet. Przez obecną sytuację większość ludzi spędza większość czasu w domu. Jak w takich warunkach można zacząć roślinoterapię?

Najprościej nabyć roślinę (albo kilka) i bardziej świadomie poświęcać jej swój czas. Niech czynności pielęgnacyjne nie będą prostym: przenieś, podlej, pozamiataj, a bardziej przemyślanym kontaktem z naturą.

Można się skupić na kolorystyce liści, ich wybarwieniu, różnicach w budowie czy strukturze górnej i dolnej blaszki liściowej. Rośliny często różnią się w dotyku, warto tutaj zwrócić uwagę na aspekty sensoryczne.

Oczywiście roślinoterapia nie musi zawsze być burzą mózgów nad danym przypadkiem. Możemy ją zacząć równie dobrze od postawienia kilku zielonych roślin w zasięgu naszego wzroku. Naukowo dowiedziono pozytywny wpływ tego koloru na nasze samopoczucie, więc może to być prosty krok do dalszej świadomej pielęgnacji.

Można wstawić rośliny pod prysznic i wsłuchać się w dźwięki, jakie wydają krople obijające się o liście. Opcji jest bardzo dużo.

Uważam, że warto też pamiętać, że rośliny powinny nam poprawiać nastrój. Jeśli zaskoczy nas kolejna plaga przędziorka albo ukatrupimy jednego z naszych zielonych przyjaciół, to starajmy się tym nadmiernie nie przejmować, bo tak się po prostu zdarza.

Niech rośliny kojarzą nam się pozytywnie, niezależnie od różnych wpadek. Myślę, że roślinoterapia jest taką formą terapii, którą każdy może sobie zafundować, nie wymaga specjalistycznego sprzętu ani bardzo dużej wiedzy. Natomiast jeśli Twoje samopoczucie jest złe i nie widzisz poprawy, to najlepiej będzie, jak skonsultujesz się z terapeutą i razem zdecydujecie o najlepszej formie leczenia.

Świetnie, bardzo dziękuję Ci za wszystkie rady. Temat świadomego obcowania z roślinami jest mi bardzo bliski, dlatego cieszę się, że możemy Cię tu gościć.
Podziel się: